Co znaczy, że,,miłość łaskawa jest”, jak to rozumieć? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, musimy najpierw zrozumieć i wiedzieć czym jest łaskawość.
Łaskawość Postawa taka charakteryzuje się świadczeniem dobra dla innych, życzliwością wobec ludzi i jest cechą przede wszystkim samego Boga. Chodzi więc tu o łaskawość, która wypływa od Chrystusa, a która przejawia się w dobroci, życzliwości, szlachetności, wierności. Łaskawość jest określonym sposobem odnoszenia się do otoczenia, to odpowiednia relacja z ludźmi, sposób zachowania się, budzący zaufanie, dobroć. Jest to także rzetelność, umiejętność słuchania drugiego człowieka oraz współczucie i litość wobec niego. Grecki termin wskazuje na to, że miłość zachowuje się dobrze, uczciwie, przyzwoicie i że ma moc uzdrawiającą, że innym czyni dobrze i przynosi im szczęście. Człowiek przepełniony miłością jest dobry dla drugiego. Promieniuje pozytywnie. W jego bliskości pragnie się chętnie przebywać. Dostrzega w drugim dobro i wydobywa je na światło dzienne. Ponieważ wierzy we wszelkie dobro w człowieku, dlatego jest dobry dla niego.
Święty Jan Paweł II mówił:. „My żyjemy na wielkim targowisku, gdzie nic za darmo, coś za coś, gdzie żąda się wielkiej ceny za falsyfikat, gdzie na wszystkim się zarabia, zbija interes, obraca...
Prawdziwa Miłość jest łaskawa, wręcz cudownie hojna.
Daje i nie oczekuje niczego w zamian.
Jej źródło bije i jest niewyczerpalne, ponieważ ludzie, którzy je mają karmią swoje serca w Bogu, u Którego wszystko jest niewyczerpalne, jak Jego Miłość."
Starajmy się być łaskawymi zawsze stawiamy na pierwszym miejscu patrzenie na drugiego
Oczami Boga wspierajmy i okazujmy miłość.
Teraz tak jak w poprzednim artykule zrób sobie ćwiczenie i refleksje nad sobą... Czy umiesz być łaskawy?? Czy odnosisz się do ludzi z miłością łaskawa??
Zamiast słowa miłość wstaw swoje imię ,, Iza, Ewelina, Szymon, Kamil.... łaskawy jest”
poniedziałek, 30 września 2019
środa, 18 września 2019
Miłość cierpliwa jest...
W dzisiejszym świecie, gdzie człowiek ciągle żyje w pośpiechu, chce mieć wszystko na już, szybko zrealizowane, coraz trudniej nam o cierpliwość. Święty Paweł jednak wymienia ją, jako jedną i pierwsza z cech Miłości. Dlaczego jest to tak ważna cecha? Tak ważna, że św. Paweł stawia ją na pierwszym miejscu?
Okazać cierpliwość komuś innemu, zareagować z cierpliwością na jakąś sytuację, wydarzenie, czekać cierpliwie to przecież ostatecznie znaczy: z cierpliwością odnieść się do samego siebie. Dziś przyzwyczajamy się do tego, by o wszystkim i od razu wiedzieć, wszystko mieć na już. Ileż razy pęka nam głowa od natłoku informacji, których poszukujemy jak czegoś niezbędnego nam do życia. Potrzeba cierpliwości czyli miłości i zaufania do siebie i do Boga.
Jeśli więc ćwiczę się w cierpliwości wobec innych, wobec wydarzeń, sytuacji, tego co mnie spotyka, to ostatecznie ćwiczę się w cierpliwej miłości do samego siebie. To, co okażę innym ostatecznie okażę sobie samemu i powróci do mnie. Cierpliwość jest fundamentalnym składnikiem każdej udanej relacji między dwiema osobami. To właśnie ona jest tym, co pozwala nam dziś coś wybaczyć, coś innego z kolei jutro i jeszcze coś kolejnego następnego dnia. To właśnie ona pozwala nam mieć nadzieję, że nasze marzenia w końcu się spełnią i że wszystko się w końcu zmieni na lepsze…
Cierpliwość to nieodłączna cecha prawdziwej miłości. Oznacza ona, że jeśli darzymy kogoś szczerym uczuciem, to jesteśmy w stanie bardzo długo na niego czekać. Nasza miłość nie kończy się w momencie, gdy ktoś informuje nas, ze będziemy musieli na trochę odłożyć bycie razem. Prawdziwa miłość trwa dalej, a my w spokoju, ufności i pewności oczekujemy połączenia z obiektem naszego uczucia. Nasza miłość jest miłością cierpliwą, wtedy gdy nie zniewala jej uczucie pożądania. Pożądanie jest kresem miłości, w jego "żarze" spala się nasza miłość, a pozostaje tylko egoistyczne uczucie posiadania czegoś na własność. W dzisiejszych czasach cnota cierpliwości nie zawsze jest respektowana w związkach. Małżeństwa zawarte na takiej kruchej podstawie często rozpadają się- gdy nie ma w naszym uczuciu cierpliwości nasza miłość jest niepełna.
Święty Jan Paweł II mówił: Miłość cierpliwa jest a nie, jak dziś, "zaczynamy ją przeżywać na podobieństwo pochłaniania bagietki na stołku w barze szybkiej obsługi - nerwowo, niecierpliwie". Jesteśmy zachłanni, czasem wręcz pazerni na tego drugiego człowieka... głodomory! Zamiast delektować się długo i poznawać smak... to my jakbyśmy chcieli przeniknąć całego człowieka, stopić się z nim na wzór żelaza. Chcemy, by stał się naszą własnością... zapominając o tym, że mamy być jednością w różności. Wielkość Miłości nie zależy od intensywności Jej przeżywania... to nie burzliwe romanse, intrygi...
Święty Franciszek mówił, że pośpiech jest synem diabła i zabija duszę.
A ja sądzę, że on zabija miłość przede wszystkim.
Skoro pośpiech jest synem diabła, to Bóg jest Ojcem cierpliwości.
Miłość jest cierpliwa, ma czas, ma ogromne i szerokie serce. Potrafi czekać. Nie jest małostkowa. Wstawia się za drugim. Ale to szerokie serce, wielka odwaga, rozciąga się nie tylko na stosunek do drugich. Gdy mam szerokie serce, czuje się inaczej. Jestem wolny, otwarty. Życie może we mnie swobodnie płynąć. Nie dam się zniewolić przez to co złe we mnie czy w drugim. Szerokie serce jest przeciwieństwem ciasnoty. Daje się na podstawie postawy człowieka wyczuć, czy ma szerokie serce czy mało odważne, ciasnego ducha. Człowiek oczekujący jest cierpliwy. Człowiek oczekujący, to ktoś żyjący dla tej chwili, wierzący, że ta chwila jest najważniejsza. Słowo cierpliwość, oznacza gotowość zostania w miejscu i przeżycia danej sytuacji do końca z wiarą, że to, co jest tam ukryte, zostanie nam objawione. Cierpliwe życie to aktywna obecność i oczekiwanie w danym miejscu. Ludzie niecierpliwi spodziewają się, że prawdziwe rzeczy wydarzają się gdzieś indziej i dlatego chcą uciec od obecnej sytuacji i udać się w inne miejsce. Dla nich ta chwila jest pusta. Cierpliwi ludzie mają jednak odwagę, aby zostać tam, gdzie są. Oczekiwanie nie jest więc bierne. Wymaga pielęgnowania tego, co rozwija się w nas. Cierpliwość to umiejętność czekania. Umiejętność ta pozwala docenić czas jaki mamy. Uczy skutecznej organizacji i sprawia, że nasza praca staje się bardziej efektywna. A cierpliwość może być owocem wielkiego sukcesu w przyszłości. "W małżeństwie trzeba mieć piekielną wytrwałość i anielską cierpliwość." - te słowa Aldony Różanek świetnie obrazują nasz temat na polu związkowym. Kiedy pomiędzy dwójką zakochanych osób dzieje się źle, nie potrafią się porozumieć i kochać tak, jak jeszcze kilka miesięcy temu - następuje swego rodzaju próba wytrzymałości. I wtedy okazuję się, czy są oni na tyle cierpliwi, aby znieść wszelkie wichry szalejącego sztormu emocji i płynąć dalej na swoim statku (związku), który w końcu znów będzie spokojnie dryfował pod słonecznym niebem.
Tak więc uczmy się cierpliwości, gdyż ona jest ważna w naszych relacjach i nie przypadkowo Święty Paweł umieścił ta cechę na pierwszym miejscu.
A teraz zrób sobie małe ćwiczenie w miejsce słowa miłość wstaw swoje imię drogi Czytelniku (Iza, Alicja, Kamil, Edward itd...cierpliwa/y jest...)
Pomyśl czy masz w sobie cnotę cierpliwości?? A może potrzebujesz trochę przystopowac w tym szybkim świecie i poćwiczyć się w cierpliwości?
Okazać cierpliwość komuś innemu, zareagować z cierpliwością na jakąś sytuację, wydarzenie, czekać cierpliwie to przecież ostatecznie znaczy: z cierpliwością odnieść się do samego siebie. Dziś przyzwyczajamy się do tego, by o wszystkim i od razu wiedzieć, wszystko mieć na już. Ileż razy pęka nam głowa od natłoku informacji, których poszukujemy jak czegoś niezbędnego nam do życia. Potrzeba cierpliwości czyli miłości i zaufania do siebie i do Boga.
Jeśli więc ćwiczę się w cierpliwości wobec innych, wobec wydarzeń, sytuacji, tego co mnie spotyka, to ostatecznie ćwiczę się w cierpliwej miłości do samego siebie. To, co okażę innym ostatecznie okażę sobie samemu i powróci do mnie. Cierpliwość jest fundamentalnym składnikiem każdej udanej relacji między dwiema osobami. To właśnie ona jest tym, co pozwala nam dziś coś wybaczyć, coś innego z kolei jutro i jeszcze coś kolejnego następnego dnia. To właśnie ona pozwala nam mieć nadzieję, że nasze marzenia w końcu się spełnią i że wszystko się w końcu zmieni na lepsze…
Cierpliwość to nieodłączna cecha prawdziwej miłości. Oznacza ona, że jeśli darzymy kogoś szczerym uczuciem, to jesteśmy w stanie bardzo długo na niego czekać. Nasza miłość nie kończy się w momencie, gdy ktoś informuje nas, ze będziemy musieli na trochę odłożyć bycie razem. Prawdziwa miłość trwa dalej, a my w spokoju, ufności i pewności oczekujemy połączenia z obiektem naszego uczucia. Nasza miłość jest miłością cierpliwą, wtedy gdy nie zniewala jej uczucie pożądania. Pożądanie jest kresem miłości, w jego "żarze" spala się nasza miłość, a pozostaje tylko egoistyczne uczucie posiadania czegoś na własność. W dzisiejszych czasach cnota cierpliwości nie zawsze jest respektowana w związkach. Małżeństwa zawarte na takiej kruchej podstawie często rozpadają się- gdy nie ma w naszym uczuciu cierpliwości nasza miłość jest niepełna.
Święty Jan Paweł II mówił: Miłość cierpliwa jest a nie, jak dziś, "zaczynamy ją przeżywać na podobieństwo pochłaniania bagietki na stołku w barze szybkiej obsługi - nerwowo, niecierpliwie". Jesteśmy zachłanni, czasem wręcz pazerni na tego drugiego człowieka... głodomory! Zamiast delektować się długo i poznawać smak... to my jakbyśmy chcieli przeniknąć całego człowieka, stopić się z nim na wzór żelaza. Chcemy, by stał się naszą własnością... zapominając o tym, że mamy być jednością w różności. Wielkość Miłości nie zależy od intensywności Jej przeżywania... to nie burzliwe romanse, intrygi...
Święty Franciszek mówił, że pośpiech jest synem diabła i zabija duszę.
A ja sądzę, że on zabija miłość przede wszystkim.
Skoro pośpiech jest synem diabła, to Bóg jest Ojcem cierpliwości.
Miłość jest cierpliwa, ma czas, ma ogromne i szerokie serce. Potrafi czekać. Nie jest małostkowa. Wstawia się za drugim. Ale to szerokie serce, wielka odwaga, rozciąga się nie tylko na stosunek do drugich. Gdy mam szerokie serce, czuje się inaczej. Jestem wolny, otwarty. Życie może we mnie swobodnie płynąć. Nie dam się zniewolić przez to co złe we mnie czy w drugim. Szerokie serce jest przeciwieństwem ciasnoty. Daje się na podstawie postawy człowieka wyczuć, czy ma szerokie serce czy mało odważne, ciasnego ducha. Człowiek oczekujący jest cierpliwy. Człowiek oczekujący, to ktoś żyjący dla tej chwili, wierzący, że ta chwila jest najważniejsza. Słowo cierpliwość, oznacza gotowość zostania w miejscu i przeżycia danej sytuacji do końca z wiarą, że to, co jest tam ukryte, zostanie nam objawione. Cierpliwe życie to aktywna obecność i oczekiwanie w danym miejscu. Ludzie niecierpliwi spodziewają się, że prawdziwe rzeczy wydarzają się gdzieś indziej i dlatego chcą uciec od obecnej sytuacji i udać się w inne miejsce. Dla nich ta chwila jest pusta. Cierpliwi ludzie mają jednak odwagę, aby zostać tam, gdzie są. Oczekiwanie nie jest więc bierne. Wymaga pielęgnowania tego, co rozwija się w nas. Cierpliwość to umiejętność czekania. Umiejętność ta pozwala docenić czas jaki mamy. Uczy skutecznej organizacji i sprawia, że nasza praca staje się bardziej efektywna. A cierpliwość może być owocem wielkiego sukcesu w przyszłości. "W małżeństwie trzeba mieć piekielną wytrwałość i anielską cierpliwość." - te słowa Aldony Różanek świetnie obrazują nasz temat na polu związkowym. Kiedy pomiędzy dwójką zakochanych osób dzieje się źle, nie potrafią się porozumieć i kochać tak, jak jeszcze kilka miesięcy temu - następuje swego rodzaju próba wytrzymałości. I wtedy okazuję się, czy są oni na tyle cierpliwi, aby znieść wszelkie wichry szalejącego sztormu emocji i płynąć dalej na swoim statku (związku), który w końcu znów będzie spokojnie dryfował pod słonecznym niebem.
Tak więc uczmy się cierpliwości, gdyż ona jest ważna w naszych relacjach i nie przypadkowo Święty Paweł umieścił ta cechę na pierwszym miejscu.
A teraz zrób sobie małe ćwiczenie w miejsce słowa miłość wstaw swoje imię drogi Czytelniku (Iza, Alicja, Kamil, Edward itd...cierpliwa/y jest...)
Pomyśl czy masz w sobie cnotę cierpliwości?? A może potrzebujesz trochę przystopowac w tym szybkim świecie i poćwiczyć się w cierpliwości?
środa, 11 września 2019
Pierwsze wersy hymnu o miłości i ich znaczenie
Pierwsze wersety utworu mówią o miłości jako o warunku istnienia:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Okazuje się bowiem, że wszystkie przymioty i uczynki pobożnych ludzi nic nie znaczą bez miłości, nawet wiara góry przenosząca. Zauważmy, że wersety te wcale nie definiują miłości, ale jedynie ukazują w jakim stosunku znajduje się ona do innych wartości ważnych dla pobożnego człowieka. Miłość okazuje się niezbędną podstawą nie tylko do tego by być przewodnikiem ludu, ale by złożyć prostą ofiarę. Bez prawdziwej miłości nic nie znaczymy, a to co robimy jest więcej na pokaz niż że szczerości naszego serca. Tylko miłość prawdziwa, miłość Jezusowa, miłość Agape uzdalnia nas do takich czynów względem siebie samego, drugiego człowieka i Boga.
Na nic Ci wyksztalcenie wysokie, wszelkie ludzkie zdolności nawet wiara bez miłości okazuje się być pusta. Bo Bóg jest Miłością i jeżeli wierzymy to powinna być w nas Jego Miłość.
Hymn autorstwa św. Pawła ukazuje miłość jako większą od najwspanialszych darów, jakimi człowiek dysponuje, a wśród których wymienia dar języków, dar prorokowania, wiedza, czy też znajomość najbardziej ukrytych tajemnic. Miłość przewyższa wartością nawet chwalebne i dobre czyny, które znajdują uznanie w Ewangelii, jak jałmużna, ofiarność wyrażająca się w gotowości na wydanie ciała na spalenie.
W trzech pierwszych wersach św. Paweł pokazuje szczególne znaczenie miłości w naszym życiu. . Podkreśla wyjątkową wagę swych słów. Nawet gdyby człowiek posiadał wszelkie łaski i talenty tego świata, to nie przyniosa mu one żadnego pożytku, gdyż bez miłości wszystko jest bezwartościowe.
Paweł rozpoczyna, mówiąc o językach ludzi i aniołów. Język aniołów był w Koryncie znany i praktykowany w postaci daru języków. Koryntianie byli dumni z daru modlitwy językami, podczas której nie mówili językiem ojczystym, lecz oddawali się działaniu Ducha Świętego. Dla nich była to mowa aniołów, która przewyższa wszelką ludzką mowę. Mając jednak tak nadzwyczajny dar języków, mogę zacząć się nim chełpić. Wówczas mowa ta nie będzie się opierać na miłości, lecz wynikać z mojego ego, które będzie się tą mową pysznić. Dotyczy to nie tylko daru języków, ale każdego sposobu mówienia, w którym bawię się słowami, chcąc zrobić na kimś wrażenie. Słowa mogą być wyrazem miłości. Mogą też wyrażać moją potrzebę zdobycia poważania. Tylko mowa pochodząca z serca i przepełniona miłością działa na drugiego człowieka uzdrawiająco. Wszystko inne stanowi tylko i wyłącznie wywieranie wrażenia na odbiorcach, zdobywanie zbednego rozgłosu.
Odnosząc te słowa do naszej sytuacji, nasuwa się prosty wniosek, że choćby nie wiem jak doskonale były prowadzone przez nas mowy, choćby nie wiem jak bardzo motywowalibyśmy naszych współpracowników lub usiłowalibyśmy za pomocą słów kogoś do czegoś przekonać; gdy nie ma w tym miłości, to wszystkie sukcesy pozostają bez znaczenia. Potrafimy rozpoznać, czy czyjeś słowa pochodzą z serca, czy są wypełnione miłością, czy też dana osoba tylko lubuje się w swoich słowach. Są ludzie, którzy bawią się słowami. Jednak można wyczuć próżność, która przez nich przemawia. Zdaniem św. Pawła, miłość jest podstawą naszego mówienia. Jest źródłem, z którego płyną słowa. Gdy nasz język nie ma w sobie zalążka miłości, wówczas możemy wprawdzie naszą mową zabłysnąć, możemy innych przekonać, lecz nasze słowa nie staną się dla innych błogosławieństwem. Odnosząc to do sfery związków międzyludzkich, powinieneś zwrócić uwagę na to, co mówisz do swojej żony, męża, dzieci, przyjaciela, niezależnie od tego, czy słowa te są przeniknięte miłością, czy też wynikają tylko ze złości, roztargnienia lub pustki. Codziennie komunikujemy się, wypowiadając przy tym nieskończenie wiele słów. Jednak często słowa te pozostają powierzchowne. Mówimy cokolwiek, żeby nie odczuwać ciężaru ciszy. Mówimy do kogoś, bo czegoś od niego chcemy lub udzielamy mu informacji. Jest wiele różnych sposobów mówienia. Obojętnie, czy jest to informacja, zachęta, opinia czy opowiadanie. Decydujące jest to, czy nasza mowa jest podyktowana miłością. Być może miłość jest nieraz zbyt wielkim słowem. Jednak przynajmniej te słowa, które wypowiadam, powinny wypływać z serca, a nie tylko być podyktowane rozumem. Gdy pochodzą one z mojego wnętrza, mają w sobie ciepło, którym mogą ogrzać się serca także innych ludzi.W drugim zdaniu św. Paweł powołuje się na cztery dary, proroctwa, mądrości, umiejętności poznawania w Duchu oraz wiary, która jest w stanie przenosić góry. Sam Paweł Apostoł ocenia te cztery talenty bardzo pozytywnie. Jednak gdy nie wypływają one z miłości, osoba, która się nimi posługuje, ostatecznie staje się nikim. Proroctwa są istotną częścią składową chrześcijaństwa. Człowiek posługuje się darem proroctwa, gdy krytycznie, z Bożego punktu wiedzenia, ocenia sytuację polityczną czy społeczną. Gdy z Bożego punktu widzenia mówi słowa otwierające drogę ku przyszłości. Mowa prorocka oznacza również powiedzenie drugiemu człowiekowi poznanych o nim rzeczy ukrytych. To zawsze wywiera wrażenie. Jednak kryje się za tym niebezpieczeństwo rozporządzania drugim człowiekiem lub manipulowania nim. Gdy powiem komuś rzeczy ukrywane przez niego, osłonięte tajemnicą, o których nikt inny nie wie, to ten człowiek zacznie się bać, że mógłbym ujawnić wszystkie jego sekrety. Wobec tego będzie się zachowywał w sposób uległy.
Mowa tu o niebezpieczeństwie używania duchowości i doświadczeń duchowych do wywyższania się ponad innych. Niektórzy wybierają drogę duchową tylko dlatego, że w głębi duszy czują się bezwartościowi. Doświadczenie Boga może mi nadać głębokiej wartości. Lecz jeśli używam doświadczeń duchowych, by się nimi popisywać, jest to tylko oznaka, że pod tą osłoną w dalszym ciągu skrywa się poczucie własnej bezwartościowości. Uczucie to zostaje jedynie przysłonięte czymś innym, ale nie zostaje przemienione. Według św. Pawła, przeżycie duchowe może być tylko wtedy wartościowe, gdy prowadzi mnie do Boga. Gdy prowadzi mnie w głąb istnienia, w głąb tajemnicy miłości będącej przyczyną wszelkiego bytu.
Trzecim darem jest umiejętność poznawania w Duchu. Występujące w oryginalnym, greckim tekście słowo gnosis oznacza nie tylko 'poznanie', lecz również natchnienie'. W tamtych czasach istniał działający na szeroką skalę, zarówno w obrębie chrześcijańskim, jak i pozachrześcijańskim, gnostycki ruch religijny. Wyrażał on tęsknotę za tym, by wiedzieć więcej od innych, by zostać wtajemniczonym w boskie misteria i by dostąpić natchnienia. LSam Bóg oznajmił nam w Jezusie Chrystusie prawdziwą i doskonałą mądrość i obdarzył nas wiedzą na temat tego, co w naszym życiu istotne. Niemniej jednak gnostycyzm pozbawiony miłości również jest niezdatny do niczego. Taka gnoza pyszni się tylko. Przechwalam się swoim poznaniem, by być podziwianym. Jednakże prawdziwe poznanie zawsze czyni pokornym. Zdaniem św. Pawła, wiara jest czymś decydującym. To dzięki wierze dostąpimy usprawiedliwienia, a nie dzięki czynom. Paweł wyjaśnił to w Liście do Rzymian. Chodzi tu o inny rodzaj wiary. Paweł Apostoł nie ma tu na myśli wiary w miłość Jezusa Ukrzyżowanego, który obdarzył nas przeświadczeniem o bezwarunkowej akceptacji. Chodzi tu o wiarę w cuda. Wiarę stanowi bowiem przekonanie o urzeczywistnieniu wszystkiego, w co się wierzy. Choć wiara czyni nieraz cuda, jeśli brak jej miłości, na nic się ona zda.
W trzecim wersecie opisane zostały dwie kolejne postawy, które bez miłości nic nie znaczą. Jest to z jednej strony rozdanie całego majątku, a z drugiej - spalenie swego ciała. Są to dwie postawy, które zwykle kojarzymy z miłością. Pierwsza postawa oznacza zaopatrywanie innych w żywność z całego swego majątku, który się posiada. Dosłownie oznacza to nasycenie cierpiących niedostatek przez sprzedanie swego majątku i zakupienie za to żywności. Nakarmienie ubogich niewątpliwie może być łaską Ducha Świętego, lecz Paweł uwzględnia sytuację, w której staje się to możliwe również bez miłości. Tylko że wówczas dzieło to jest bezużyteczne. Projekty pomocy wspierające ubogich i cierpiących niedostatek w krajach Trzeciego Świata mogą być wyrazem miłości. Mogą też być realizowane bez miłości, ale wtedy główną rolę będą odgrywać inne motywy, jak na przykład chęć zabłyśnięcia, stłumienie wyrzutów sumienia, publiczne popisywanie się. Motywy te jednak są jak słomiany zapał, który prędko wygaśnie, bo nie jest w stanie trwale dawać ciepła. Jeśli chodzi o spalenie ciała, to nie jest całkiem zrozumiałe, co św. Paweł ma tutaj na myśli. Czy chodzi mu o śmierć męczeńską przez spalenie na stosie, poświęcenie siebie samego dla innych, czy też wypalanie znamienia niewolnikom. Dziś Paweł Apostoł mówiłby z pewnością o zamachach samobójczych. Dochodzi do nich nie z powodu miłości, lecz z nienawiści, dlatego nie mają żadnej wartości. Prowadzą do pogardy dla siebie samego i godności ludzkiej. Święty Paweł z pewnością nie ma tu na myśli chrześcijańskiego męczeństwa, gdyż w chwili napisania przez niego listu palenie chrześcijan przez cesarza Nerona było jeszcze w odległej przyszłości. Przypuszczalnie Paweł ma tu na myśli jakiś jednorazowy, spektakularny wyczyn, za pomocą którego chcemy uniknąć żmudnego realizowania miłości w życiu codziennym. Również tego typu czyny wzbudzające sensację, które w normalnej sytuacji odbieramy jako wyraz miłości, są bezwartościowe, jeśli nie dzieją się z miłości, a są powodowane potrzebą bycia kimś nadzwyczajnym.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Okazuje się bowiem, że wszystkie przymioty i uczynki pobożnych ludzi nic nie znaczą bez miłości, nawet wiara góry przenosząca. Zauważmy, że wersety te wcale nie definiują miłości, ale jedynie ukazują w jakim stosunku znajduje się ona do innych wartości ważnych dla pobożnego człowieka. Miłość okazuje się niezbędną podstawą nie tylko do tego by być przewodnikiem ludu, ale by złożyć prostą ofiarę. Bez prawdziwej miłości nic nie znaczymy, a to co robimy jest więcej na pokaz niż że szczerości naszego serca. Tylko miłość prawdziwa, miłość Jezusowa, miłość Agape uzdalnia nas do takich czynów względem siebie samego, drugiego człowieka i Boga.
Na nic Ci wyksztalcenie wysokie, wszelkie ludzkie zdolności nawet wiara bez miłości okazuje się być pusta. Bo Bóg jest Miłością i jeżeli wierzymy to powinna być w nas Jego Miłość.
Hymn autorstwa św. Pawła ukazuje miłość jako większą od najwspanialszych darów, jakimi człowiek dysponuje, a wśród których wymienia dar języków, dar prorokowania, wiedza, czy też znajomość najbardziej ukrytych tajemnic. Miłość przewyższa wartością nawet chwalebne i dobre czyny, które znajdują uznanie w Ewangelii, jak jałmużna, ofiarność wyrażająca się w gotowości na wydanie ciała na spalenie.
W trzech pierwszych wersach św. Paweł pokazuje szczególne znaczenie miłości w naszym życiu. . Podkreśla wyjątkową wagę swych słów. Nawet gdyby człowiek posiadał wszelkie łaski i talenty tego świata, to nie przyniosa mu one żadnego pożytku, gdyż bez miłości wszystko jest bezwartościowe.
Paweł rozpoczyna, mówiąc o językach ludzi i aniołów. Język aniołów był w Koryncie znany i praktykowany w postaci daru języków. Koryntianie byli dumni z daru modlitwy językami, podczas której nie mówili językiem ojczystym, lecz oddawali się działaniu Ducha Świętego. Dla nich była to mowa aniołów, która przewyższa wszelką ludzką mowę. Mając jednak tak nadzwyczajny dar języków, mogę zacząć się nim chełpić. Wówczas mowa ta nie będzie się opierać na miłości, lecz wynikać z mojego ego, które będzie się tą mową pysznić. Dotyczy to nie tylko daru języków, ale każdego sposobu mówienia, w którym bawię się słowami, chcąc zrobić na kimś wrażenie. Słowa mogą być wyrazem miłości. Mogą też wyrażać moją potrzebę zdobycia poważania. Tylko mowa pochodząca z serca i przepełniona miłością działa na drugiego człowieka uzdrawiająco. Wszystko inne stanowi tylko i wyłącznie wywieranie wrażenia na odbiorcach, zdobywanie zbednego rozgłosu.
Odnosząc te słowa do naszej sytuacji, nasuwa się prosty wniosek, że choćby nie wiem jak doskonale były prowadzone przez nas mowy, choćby nie wiem jak bardzo motywowalibyśmy naszych współpracowników lub usiłowalibyśmy za pomocą słów kogoś do czegoś przekonać; gdy nie ma w tym miłości, to wszystkie sukcesy pozostają bez znaczenia. Potrafimy rozpoznać, czy czyjeś słowa pochodzą z serca, czy są wypełnione miłością, czy też dana osoba tylko lubuje się w swoich słowach. Są ludzie, którzy bawią się słowami. Jednak można wyczuć próżność, która przez nich przemawia. Zdaniem św. Pawła, miłość jest podstawą naszego mówienia. Jest źródłem, z którego płyną słowa. Gdy nasz język nie ma w sobie zalążka miłości, wówczas możemy wprawdzie naszą mową zabłysnąć, możemy innych przekonać, lecz nasze słowa nie staną się dla innych błogosławieństwem. Odnosząc to do sfery związków międzyludzkich, powinieneś zwrócić uwagę na to, co mówisz do swojej żony, męża, dzieci, przyjaciela, niezależnie od tego, czy słowa te są przeniknięte miłością, czy też wynikają tylko ze złości, roztargnienia lub pustki. Codziennie komunikujemy się, wypowiadając przy tym nieskończenie wiele słów. Jednak często słowa te pozostają powierzchowne. Mówimy cokolwiek, żeby nie odczuwać ciężaru ciszy. Mówimy do kogoś, bo czegoś od niego chcemy lub udzielamy mu informacji. Jest wiele różnych sposobów mówienia. Obojętnie, czy jest to informacja, zachęta, opinia czy opowiadanie. Decydujące jest to, czy nasza mowa jest podyktowana miłością. Być może miłość jest nieraz zbyt wielkim słowem. Jednak przynajmniej te słowa, które wypowiadam, powinny wypływać z serca, a nie tylko być podyktowane rozumem. Gdy pochodzą one z mojego wnętrza, mają w sobie ciepło, którym mogą ogrzać się serca także innych ludzi.W drugim zdaniu św. Paweł powołuje się na cztery dary, proroctwa, mądrości, umiejętności poznawania w Duchu oraz wiary, która jest w stanie przenosić góry. Sam Paweł Apostoł ocenia te cztery talenty bardzo pozytywnie. Jednak gdy nie wypływają one z miłości, osoba, która się nimi posługuje, ostatecznie staje się nikim. Proroctwa są istotną częścią składową chrześcijaństwa. Człowiek posługuje się darem proroctwa, gdy krytycznie, z Bożego punktu wiedzenia, ocenia sytuację polityczną czy społeczną. Gdy z Bożego punktu widzenia mówi słowa otwierające drogę ku przyszłości. Mowa prorocka oznacza również powiedzenie drugiemu człowiekowi poznanych o nim rzeczy ukrytych. To zawsze wywiera wrażenie. Jednak kryje się za tym niebezpieczeństwo rozporządzania drugim człowiekiem lub manipulowania nim. Gdy powiem komuś rzeczy ukrywane przez niego, osłonięte tajemnicą, o których nikt inny nie wie, to ten człowiek zacznie się bać, że mógłbym ujawnić wszystkie jego sekrety. Wobec tego będzie się zachowywał w sposób uległy.
Mowa tu o niebezpieczeństwie używania duchowości i doświadczeń duchowych do wywyższania się ponad innych. Niektórzy wybierają drogę duchową tylko dlatego, że w głębi duszy czują się bezwartościowi. Doświadczenie Boga może mi nadać głębokiej wartości. Lecz jeśli używam doświadczeń duchowych, by się nimi popisywać, jest to tylko oznaka, że pod tą osłoną w dalszym ciągu skrywa się poczucie własnej bezwartościowości. Uczucie to zostaje jedynie przysłonięte czymś innym, ale nie zostaje przemienione. Według św. Pawła, przeżycie duchowe może być tylko wtedy wartościowe, gdy prowadzi mnie do Boga. Gdy prowadzi mnie w głąb istnienia, w głąb tajemnicy miłości będącej przyczyną wszelkiego bytu.
Trzecim darem jest umiejętność poznawania w Duchu. Występujące w oryginalnym, greckim tekście słowo gnosis oznacza nie tylko 'poznanie', lecz również natchnienie'. W tamtych czasach istniał działający na szeroką skalę, zarówno w obrębie chrześcijańskim, jak i pozachrześcijańskim, gnostycki ruch religijny. Wyrażał on tęsknotę za tym, by wiedzieć więcej od innych, by zostać wtajemniczonym w boskie misteria i by dostąpić natchnienia. LSam Bóg oznajmił nam w Jezusie Chrystusie prawdziwą i doskonałą mądrość i obdarzył nas wiedzą na temat tego, co w naszym życiu istotne. Niemniej jednak gnostycyzm pozbawiony miłości również jest niezdatny do niczego. Taka gnoza pyszni się tylko. Przechwalam się swoim poznaniem, by być podziwianym. Jednakże prawdziwe poznanie zawsze czyni pokornym. Zdaniem św. Pawła, wiara jest czymś decydującym. To dzięki wierze dostąpimy usprawiedliwienia, a nie dzięki czynom. Paweł wyjaśnił to w Liście do Rzymian. Chodzi tu o inny rodzaj wiary. Paweł Apostoł nie ma tu na myśli wiary w miłość Jezusa Ukrzyżowanego, który obdarzył nas przeświadczeniem o bezwarunkowej akceptacji. Chodzi tu o wiarę w cuda. Wiarę stanowi bowiem przekonanie o urzeczywistnieniu wszystkiego, w co się wierzy. Choć wiara czyni nieraz cuda, jeśli brak jej miłości, na nic się ona zda.
W trzecim wersecie opisane zostały dwie kolejne postawy, które bez miłości nic nie znaczą. Jest to z jednej strony rozdanie całego majątku, a z drugiej - spalenie swego ciała. Są to dwie postawy, które zwykle kojarzymy z miłością. Pierwsza postawa oznacza zaopatrywanie innych w żywność z całego swego majątku, który się posiada. Dosłownie oznacza to nasycenie cierpiących niedostatek przez sprzedanie swego majątku i zakupienie za to żywności. Nakarmienie ubogich niewątpliwie może być łaską Ducha Świętego, lecz Paweł uwzględnia sytuację, w której staje się to możliwe również bez miłości. Tylko że wówczas dzieło to jest bezużyteczne. Projekty pomocy wspierające ubogich i cierpiących niedostatek w krajach Trzeciego Świata mogą być wyrazem miłości. Mogą też być realizowane bez miłości, ale wtedy główną rolę będą odgrywać inne motywy, jak na przykład chęć zabłyśnięcia, stłumienie wyrzutów sumienia, publiczne popisywanie się. Motywy te jednak są jak słomiany zapał, który prędko wygaśnie, bo nie jest w stanie trwale dawać ciepła. Jeśli chodzi o spalenie ciała, to nie jest całkiem zrozumiałe, co św. Paweł ma tutaj na myśli. Czy chodzi mu o śmierć męczeńską przez spalenie na stosie, poświęcenie siebie samego dla innych, czy też wypalanie znamienia niewolnikom. Dziś Paweł Apostoł mówiłby z pewnością o zamachach samobójczych. Dochodzi do nich nie z powodu miłości, lecz z nienawiści, dlatego nie mają żadnej wartości. Prowadzą do pogardy dla siebie samego i godności ludzkiej. Święty Paweł z pewnością nie ma tu na myśli chrześcijańskiego męczeństwa, gdyż w chwili napisania przez niego listu palenie chrześcijan przez cesarza Nerona było jeszcze w odległej przyszłości. Przypuszczalnie Paweł ma tu na myśli jakiś jednorazowy, spektakularny wyczyn, za pomocą którego chcemy uniknąć żmudnego realizowania miłości w życiu codziennym. Również tego typu czyny wzbudzające sensację, które w normalnej sytuacji odbieramy jako wyraz miłości, są bezwartościowe, jeśli nie dzieją się z miłości, a są powodowane potrzebą bycia kimś nadzwyczajnym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)