Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Okazuje się bowiem, że wszystkie przymioty i uczynki pobożnych ludzi nic nie znaczą bez miłości, nawet wiara góry przenosząca. Zauważmy, że wersety te wcale nie definiują miłości, ale jedynie ukazują w jakim stosunku znajduje się ona do innych wartości ważnych dla pobożnego człowieka. Miłość okazuje się niezbędną podstawą nie tylko do tego by być przewodnikiem ludu, ale by złożyć prostą ofiarę. Bez prawdziwej miłości nic nie znaczymy, a to co robimy jest więcej na pokaz niż że szczerości naszego serca. Tylko miłość prawdziwa, miłość Jezusowa, miłość Agape uzdalnia nas do takich czynów względem siebie samego, drugiego człowieka i Boga.
Na nic Ci wyksztalcenie wysokie, wszelkie ludzkie zdolności nawet wiara bez miłości okazuje się być pusta. Bo Bóg jest Miłością i jeżeli wierzymy to powinna być w nas Jego Miłość.
Hymn autorstwa św. Pawła ukazuje miłość jako większą od najwspanialszych darów, jakimi człowiek dysponuje, a wśród których wymienia dar języków, dar prorokowania, wiedza, czy też znajomość najbardziej ukrytych tajemnic. Miłość przewyższa wartością nawet chwalebne i dobre czyny, które znajdują uznanie w Ewangelii, jak jałmużna, ofiarność wyrażająca się w gotowości na wydanie ciała na spalenie.
W trzech pierwszych wersach św. Paweł pokazuje szczególne znaczenie miłości w naszym życiu. . Podkreśla wyjątkową wagę swych słów. Nawet gdyby człowiek posiadał wszelkie łaski i talenty tego świata, to nie przyniosa mu one żadnego pożytku, gdyż bez miłości wszystko jest bezwartościowe.
Paweł rozpoczyna, mówiąc o językach ludzi i aniołów. Język aniołów był w Koryncie znany i praktykowany w postaci daru języków. Koryntianie byli dumni z daru modlitwy językami, podczas której nie mówili językiem ojczystym, lecz oddawali się działaniu Ducha Świętego. Dla nich była to mowa aniołów, która przewyższa wszelką ludzką mowę. Mając jednak tak nadzwyczajny dar języków, mogę zacząć się nim chełpić. Wówczas mowa ta nie będzie się opierać na miłości, lecz wynikać z mojego ego, które będzie się tą mową pysznić. Dotyczy to nie tylko daru języków, ale każdego sposobu mówienia, w którym bawię się słowami, chcąc zrobić na kimś wrażenie. Słowa mogą być wyrazem miłości. Mogą też wyrażać moją potrzebę zdobycia poważania. Tylko mowa pochodząca z serca i przepełniona miłością działa na drugiego człowieka uzdrawiająco. Wszystko inne stanowi tylko i wyłącznie wywieranie wrażenia na odbiorcach, zdobywanie zbednego rozgłosu.
Odnosząc te słowa do naszej sytuacji, nasuwa się prosty wniosek, że choćby nie wiem jak doskonale były prowadzone przez nas mowy, choćby nie wiem jak bardzo motywowalibyśmy naszych współpracowników lub usiłowalibyśmy za pomocą słów kogoś do czegoś przekonać; gdy nie ma w tym miłości, to wszystkie sukcesy pozostają bez znaczenia. Potrafimy rozpoznać, czy czyjeś słowa pochodzą z serca, czy są wypełnione miłością, czy też dana osoba tylko lubuje się w swoich słowach. Są ludzie, którzy bawią się słowami. Jednak można wyczuć próżność, która przez nich przemawia. Zdaniem św. Pawła, miłość jest podstawą naszego mówienia. Jest źródłem, z którego płyną słowa. Gdy nasz język nie ma w sobie zalążka miłości, wówczas możemy wprawdzie naszą mową zabłysnąć, możemy innych przekonać, lecz nasze słowa nie staną się dla innych błogosławieństwem. Odnosząc to do sfery związków międzyludzkich, powinieneś zwrócić uwagę na to, co mówisz do swojej żony, męża, dzieci, przyjaciela, niezależnie od tego, czy słowa te są przeniknięte miłością, czy też wynikają tylko ze złości, roztargnienia lub pustki. Codziennie komunikujemy się, wypowiadając przy tym nieskończenie wiele słów. Jednak często słowa te pozostają powierzchowne. Mówimy cokolwiek, żeby nie odczuwać ciężaru ciszy. Mówimy do kogoś, bo czegoś od niego chcemy lub udzielamy mu informacji. Jest wiele różnych sposobów mówienia. Obojętnie, czy jest to informacja, zachęta, opinia czy opowiadanie. Decydujące jest to, czy nasza mowa jest podyktowana miłością. Być może miłość jest nieraz zbyt wielkim słowem. Jednak przynajmniej te słowa, które wypowiadam, powinny wypływać z serca, a nie tylko być podyktowane rozumem. Gdy pochodzą one z mojego wnętrza, mają w sobie ciepło, którym mogą ogrzać się serca także innych ludzi.W drugim zdaniu św. Paweł powołuje się na cztery dary, proroctwa, mądrości, umiejętności poznawania w Duchu oraz wiary, która jest w stanie przenosić góry. Sam Paweł Apostoł ocenia te cztery talenty bardzo pozytywnie. Jednak gdy nie wypływają one z miłości, osoba, która się nimi posługuje, ostatecznie staje się nikim. Proroctwa są istotną częścią składową chrześcijaństwa. Człowiek posługuje się darem proroctwa, gdy krytycznie, z Bożego punktu wiedzenia, ocenia sytuację polityczną czy społeczną. Gdy z Bożego punktu widzenia mówi słowa otwierające drogę ku przyszłości. Mowa prorocka oznacza również powiedzenie drugiemu człowiekowi poznanych o nim rzeczy ukrytych. To zawsze wywiera wrażenie. Jednak kryje się za tym niebezpieczeństwo rozporządzania drugim człowiekiem lub manipulowania nim. Gdy powiem komuś rzeczy ukrywane przez niego, osłonięte tajemnicą, o których nikt inny nie wie, to ten człowiek zacznie się bać, że mógłbym ujawnić wszystkie jego sekrety. Wobec tego będzie się zachowywał w sposób uległy.
Mowa tu o niebezpieczeństwie używania duchowości i doświadczeń duchowych do wywyższania się ponad innych. Niektórzy wybierają drogę duchową tylko dlatego, że w głębi duszy czują się bezwartościowi. Doświadczenie Boga może mi nadać głębokiej wartości. Lecz jeśli używam doświadczeń duchowych, by się nimi popisywać, jest to tylko oznaka, że pod tą osłoną w dalszym ciągu skrywa się poczucie własnej bezwartościowości. Uczucie to zostaje jedynie przysłonięte czymś innym, ale nie zostaje przemienione. Według św. Pawła, przeżycie duchowe może być tylko wtedy wartościowe, gdy prowadzi mnie do Boga. Gdy prowadzi mnie w głąb istnienia, w głąb tajemnicy miłości będącej przyczyną wszelkiego bytu.
Trzecim darem jest umiejętność poznawania w Duchu. Występujące w oryginalnym, greckim tekście słowo gnosis oznacza nie tylko 'poznanie', lecz również natchnienie'. W tamtych czasach istniał działający na szeroką skalę, zarówno w obrębie chrześcijańskim, jak i pozachrześcijańskim, gnostycki ruch religijny. Wyrażał on tęsknotę za tym, by wiedzieć więcej od innych, by zostać wtajemniczonym w boskie misteria i by dostąpić natchnienia. LSam Bóg oznajmił nam w Jezusie Chrystusie prawdziwą i doskonałą mądrość i obdarzył nas wiedzą na temat tego, co w naszym życiu istotne. Niemniej jednak gnostycyzm pozbawiony miłości również jest niezdatny do niczego. Taka gnoza pyszni się tylko. Przechwalam się swoim poznaniem, by być podziwianym. Jednakże prawdziwe poznanie zawsze czyni pokornym. Zdaniem św. Pawła, wiara jest czymś decydującym. To dzięki wierze dostąpimy usprawiedliwienia, a nie dzięki czynom. Paweł wyjaśnił to w Liście do Rzymian. Chodzi tu o inny rodzaj wiary. Paweł Apostoł nie ma tu na myśli wiary w miłość Jezusa Ukrzyżowanego, który obdarzył nas przeświadczeniem o bezwarunkowej akceptacji. Chodzi tu o wiarę w cuda. Wiarę stanowi bowiem przekonanie o urzeczywistnieniu wszystkiego, w co się wierzy. Choć wiara czyni nieraz cuda, jeśli brak jej miłości, na nic się ona zda.
W trzecim wersecie opisane zostały dwie kolejne postawy, które bez miłości nic nie znaczą. Jest to z jednej strony rozdanie całego majątku, a z drugiej - spalenie swego ciała. Są to dwie postawy, które zwykle kojarzymy z miłością. Pierwsza postawa oznacza zaopatrywanie innych w żywność z całego swego majątku, który się posiada. Dosłownie oznacza to nasycenie cierpiących niedostatek przez sprzedanie swego majątku i zakupienie za to żywności. Nakarmienie ubogich niewątpliwie może być łaską Ducha Świętego, lecz Paweł uwzględnia sytuację, w której staje się to możliwe również bez miłości. Tylko że wówczas dzieło to jest bezużyteczne. Projekty pomocy wspierające ubogich i cierpiących niedostatek w krajach Trzeciego Świata mogą być wyrazem miłości. Mogą też być realizowane bez miłości, ale wtedy główną rolę będą odgrywać inne motywy, jak na przykład chęć zabłyśnięcia, stłumienie wyrzutów sumienia, publiczne popisywanie się. Motywy te jednak są jak słomiany zapał, który prędko wygaśnie, bo nie jest w stanie trwale dawać ciepła. Jeśli chodzi o spalenie ciała, to nie jest całkiem zrozumiałe, co św. Paweł ma tutaj na myśli. Czy chodzi mu o śmierć męczeńską przez spalenie na stosie, poświęcenie siebie samego dla innych, czy też wypalanie znamienia niewolnikom. Dziś Paweł Apostoł mówiłby z pewnością o zamachach samobójczych. Dochodzi do nich nie z powodu miłości, lecz z nienawiści, dlatego nie mają żadnej wartości. Prowadzą do pogardy dla siebie samego i godności ludzkiej. Święty Paweł z pewnością nie ma tu na myśli chrześcijańskiego męczeństwa, gdyż w chwili napisania przez niego listu palenie chrześcijan przez cesarza Nerona było jeszcze w odległej przyszłości. Przypuszczalnie Paweł ma tu na myśli jakiś jednorazowy, spektakularny wyczyn, za pomocą którego chcemy uniknąć żmudnego realizowania miłości w życiu codziennym. Również tego typu czyny wzbudzające sensację, które w normalnej sytuacji odbieramy jako wyraz miłości, są bezwartościowe, jeśli nie dzieją się z miłości, a są powodowane potrzebą bycia kimś nadzwyczajnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz